czwartek, 9 lutego 2017

Kim jestem w Chrystusie, czyli łamię wizerunek biednej, skrzywdzonej i tej, która potrzebuje wiecznego wybawienia

     Przez całe lata lubiłam czytać o kobietach. Wiersze, prozę, wywiady. Teksty o tych, które są potrzaskane od środka, mają kompleksy, czują się niepełne, nieakceptowane i wierzą w to, że przyjedzie książę na białym koniu, który swoją miłością przyklei im dużo plastrów, zaaplikuje dużo przytuleń i jakoś podleczy te złamane serca. O tych, które potrzebują obrony i wiecznej pomocy. To podnosiło na duchu, pokazywało, że nie ja jedyna czuję się w ten sposób i nie tylko ja jedna czekam aż zjawi się ten wyjątkowy na białym rumaku i weźmie mnie do swojej bajki. Problem polega na tym, że jeśli masz w sobie braki, to będziesz oczekiwać, że druga strona je wypełni. Kiedy stanie się inaczej, będziesz czuć się niekochany, niedoceniany, źle potraktowany.
     Po pierwsze - jedynym Księciem, który może zapełnić jakiekolwiek braki w Tobie, jest Książę Pokoju. Tylko On robi to po fachu, tylko On to potrafi i ma certyfikat jakości. Zna się na tej robocie, podbija to swoją krwią.
     Po drugie - ten obraz kobiet jest niesamowicie przekłamany. Jeśli jesteś narodzona z Bożego Ducha, to jesteś lwicą! Mieszka w Tobie Lew z pokolenia Judy, który dał Ci mądrość i odwagę. Nie ma w Tobie żadnych braków, nie ma w Tobie pustki, nie trzeba Cię ciągle bronić, bo umiesz podejmować samodzielne decyzje. I nie, nie potrzebujesz mieć męża. Możesz go chcieć, ale nie potrzebujesz. Nie potrzebujesz już zalepiać swoich braków, bo wszystkie są zapełnione. Jesteś zaspokojona. W 100%! Ja dziś już nie potrzebuję, dziś po prostu chcę. 
źródło: http://www.tapetus.pl/obrazki/n/130523_lwica-oczy-spojrzenie.jpg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz